Translate

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 29


 #Ronnie

Widząc doskonale znajomą mi twarz przeraziłam się. Nie widziałam Marcusa od prawie roku. Chciałam umknąć pozostając niezauważona, ale niestety nie udało się ...

- hey! - krzyknął Marcus. - czekaj!

  Odwróciłam się do niego zasłaniając oczy ręką, przez promienie słońca które padały mi na twarz.

- cześć - powiedziałam cicho.
- Ronnie, dawno się nie widzieliśmy - podszedł bliżej i pocałował mnie w policzek, odruchowo odepchnęłam go.
- przestań.
- jaka agresywna ...
- daj mi spokój.
   
Odwróciłam się na pięcie i już chciałam iść, ale chłopak złapał mnie za rękę.
- hey! patrzcie kto nas zaszczycił swoją obecnością. - krzyknął do grupy osób siedzących na ławce.

  Po chwili cała grupa była już przy nas.

- no no, proszę proszę proszę ... - podeszła do mnie blondynka - pamiętasz mnie jeszcze?
- cześć Mikayla. Co słychać? - zapytałam zakłopotana.

  Mikayla - moja przyjaciółka "od palenia". To ona zawsze załatwiała papierosy, alkohol, trawę ... wystarczyło powiedzieć i za odpowiednią sumę pieniędzy miałeś od niej wszystko czego dusza zapragnie.

- masz może na coś ochotę? - zapytała ściszonym tonem i wyjęła z kieszeni jointa.
- nie chcę. - powiedziałam.
- na pewno? ... taka okazja może się więcej nie przytrafić.
- na pewno.
- widzę, że się zmieniłaś - uśmiechnęła się cwaniacko. - to przez kolesia z tego głupawego zespołu tak? jak mu tam było? Zayn Malik? ... to frajer z zespołu dla gówniarzy.
- przestań.
- bo co? ... - zaśmiała się. - daj spokój, będziesz udawać świętą bo byłaś z jakimś dzieciakiem? on nie jest dla ciebie, my jesteśmy twoimi przyjaciółmi, to dzięki nam zwiałaś z domu. Pamiętasz jak cieszyłaś się że odeszłaś od matki? z nami mogłaś od niej odpocząć.
- nie chcę palić, rzuciłam to.
- słyszeliście ją, idziemy. Panna idealna nie jest już jedną z nas, teraz jest "ważna". Spadamy. - powiedział Marcus, a wszyscy posłusznie poszli za nim.

 Zastanawiałam się przez chwilę.
- czekajcie! - krzyknęłam. - idę z wami.
- nooo, brawo. witamy wśród swoich mała. - krzyknął Marcus i przyciągnął mnie do siebie.

 Poszliśmy do domu Mikayli i tam rozkręciła się impreza. Mik'a zostawiła reszcie "towar" i zaprowadziła mnie za rękę do swojego pokoju.
 Gdy byłyśmy w środku podeszła do szafy, a ja usiadłam na łóżku przyglądając się co robi. Po paru chwilach wyjęła czarną sukienkę.

- kiedyś mi ją pożyczyłaś, pamiętasz? - powiedziała podając mi czarną miniówkę. - idealna na dzisiejszą okazję co?
- możesz ją zatrzymać jeśli chcesz, mi się już do niczego nie przyda.
- ty ją załóż. Chyba nie chcesz mieć na sobie t shirtu i shortów. Świetnie będzie pasować na dzisiejszeą imprezkę.
- imprezka? jest 10 rano ...
- no wiem, ale imprezować można o każdej porze, nie pamiętasz? kiedyś imreza trwała 24 godziny na dobę.
- to było dawno temu.
- nie marudź, zakładaj! - powiedziała i podała mi kieckę. - przebież się tutaj, a ja idę do reszty. Nie chcę żeby mi roznieśli dom.
- okey. - rzuciłam na koniec i zaczęłam się przebierać.

    Gdy miałam na sobie sukienkę, znalazłam w szafie Miki czarne szpilki, a później poszłam do łazienki i zrobiłam sobie czarne kreski eye linerem znalezionym wcześniej w pokoju.
  Wychodząc z pokoju wahałam się, ale w końcu postanowiłam wyjść. Stanęłam w drzwiach małego salonu i poczułam na sobie spojrzenia. Wszyscy na mnie patrzyli, ale to Marcus podszedł jako pierwszy. Podając mi do ręki blanta dmuchną mi dymem w twarz. Zaciągnęłam się marihuaną i poczułam to co kiedyś uznawałam za "zajebiste uczucie". Przez chwilę dławiłam się słodkim smakiem, a po chwili wypuściłam chmurkę gęstego dymu.
- wróciłaś - powiedział i kolejny raz przyciągnął mnie do siebie, następnie kładąc swoje dłonie na moich biodrach.
- tak, ale nie na długo. - znów go od siebie odepchnęłam.
- co ja ci takiego zrobiłem? możesz ze mną pogadać? - złapał mnie za brodę i przyciągną do pocałunku.

    Przez chwilę on ciągnął mnie w swoją stronę próbując mnie pocałować, a ja odpychałam go jak najdalej od siebie. Po dłuższej chwili uległam, a nasze usta złączyły się w pocałunku. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz go odrzuciłam.

- daj mi szansę. - powiedział. - chociaż pogadajmy.
- ale nic więcej.
  Wychodząc z pokoju Marcus wziął do ręki butelkę jakiegoś alkoholu. Poszliśmy do pokoju Mikayli, do tego samego w którym się przebierałam.
- o czym chcesz rozmawiać? - zapytałam.
- nie tak szybko, najpierw się napijemy. - powiedział i podał mi butelkę, usiadł na podłodze opierając się o stojące pod oknem łóżko. Po chwili dołączyłam do niego.
 Wzięłam łyk, a później kolejny i następny.Siedzieliśmy ramię w ramię, a ja piłam coraz więcej i szybciej.
- hey, mała nie tak szybko - zaśmiał się. - zostaw coś dla mnie.
- daj mi spokój, mam takie problemy, że jedna butelka nie wystarczy.
- opowiedz mi. - odwrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy.
- nie chcę. - wzięłam kolejny łyk i patrzyłam w ścianę.
- nie chcesz to nie mów. - wziął ode mnie butelkę. - ale pamiętaj, że lepiej jest mieć się komu wygadać.
  Przez chwilę myślałam o tym co powiedział i postanowiłam mu o wszystkim opowiedzieć.

  Siedzieliśmy tak przez kilka godzin, rozmawialiśmy, piliśmy. Kiedyś tak spędzaliśmy całe dnie, a ja mimo że obiecywałam sobie że nigdy więcej tego nie zrobię, wróciłam do tego.

  Po długich rozmowach, zapadła cisza. Siedzieliśmy tak przez kilka minut.

- czemu z nim byłaś? - cicho zapytał. - z Zaynem.
- bo nie był taki jak wy.
- to miało mnie obrazić? - zapytał patrząc w podłogę.
- nie, po prostu ty i on to dwa różne światy. Ty kochałeś mnie za to jak wyglądałam i jak się zachowywałam gdy byłam na haju. On kochał mnie za to jaka byłam.
- cieszę się, że to powiedziałaś.
- co?
- kochał cię, jaka byłaś. O to.
- nie miałam tego na myśli.
- dokładnie to, gdybyś tak nie myślała to byś tego nie powiedziała.
- skoro nie jesteśmy razem to chyba mnie nie kocha, więc to nic takiego? ... sama nie wiem.
- nie chodziło mi o to, tylko o to że powiedziałaś że kochał cię za to jaka byłaś. Teraz już taka nie jesteś?
- byłam głupia, że się z nim rozstałam.
- a zerwałaś z nim dlatego że ...
- dlatego że zarywał do innych dziewczyn, a o mnie był zazdrosny. Nie mogłam gadać z żadnym chłopakiem gdy nie byliśmy razem, ciągle mnie pilnował i wkurzał się gdy nie robiłam tego co chciał żebym robiła. Na początku było idealnie, później zaczął się koszmar. Ciągle mnie kontrolował, dzwonił kilka razy dziennie i wypytywał mnie o to z kim rozmawiałam i się spotykałam. Był zazdrosny o wszystko.
- to prawdziwy dupek z niego. Ale wiesz, skoro cię tak pilnował, to znaczy że sam miał coś na sumieniu.
- wiem, zdradził mnie kiedyś. Ale wybaczyłam mu to.
- czy ty jesteś pojebana?! - krzyknął - można wybaczyć wszystko ale nie zdradę, przez wybaczenie pozwoliłaś mu na to żeby zrobił to kolejny raz.
- jak to?
- jeśli wybaczysz facetowi raz, pomyśli że nie masz z tym problemów i że jeśli jeszcze raz to zrobi, ty znów mu wybaczysz.
- ale ja jestem głupia.
- nigdy mu nie wybaczaj, obiecaj mi.
- zaraz ... jemu mam nie wybaczać? - spojrzałam na niego. - a co z innymi facetami?
- nie wszyscy są tacy sami.
- więc dlaczego go oceniłeś?
- po prostu ...
- nie ty chciałeś mnie nakręcić, żebym na niego była zła i tobie wybaczyła! - wstałam i kierowałam się do wyjścia.
- nie czekaj ..
- zostaw mnie. - wybiegłam i trzasnęłam drzwiami.
- Ronnie zaczekaj! - biegł za mną,
- zostaw mnie, nie chcę cię więcej widzieć! - krzyknęłam i wybiegłam z budynku.
- Ronnie, nie chodzi mi o to - podbiegł do mnie i złapał mnie mocno za rękę. - nie musisz mi wybaczać, chcę po prostu żebyśmy zostali przyjaciółmi.
 Wahałam się, ale postanowiłam że dam mu szansę, ale będę czujna.
- chodź ze mną na imprezę do baru w którym się poznaliśmy. Pamiętasz go? nazywa się Paradise.
- jak mogłabym zapomnieć? - zapytałam ze sztucznym uśmiechem. - możesz mnie puścić?
- oczywiście.
 Był wieczór, poszliśmy do baru, piliśmy, tańczyliśmy, rozmawialiśmy. Po jakimś czasie zaczęło szumieć mi w głowie, nie chciałam więcej pić, ale Marcus namawiał mnie do tego. Okłamałam go, że idę na papierosa, ale na prawdę chciałam stamtąd uciec. Gdy wyszłam spojrzałam na telefon, 10 nieodebranych połączeń od Jasmine, 4 od Alexa. Poszłam jak najszybciej do wyjścia. Gdy wybiegłam z klubu nagle zobaczyłam Marcusa.
- myślisz, że nie pamiętam że nie palisz? uważasz mnie za idiotę? - zaczął mną szarpać. - chciałaś mi spierdolić!
- puść to boli. - zaczęłam się wyrywać, ale złapał mnie mocniej.
- jeszcze będziesz moja suko! - zaczął mną szarpać jeszcze mocniej i zaciągnął mnie za klub.
   Zobaczyłam samochód. Chciał mnie do niego wepchnąć ale zapierałam się. Po chwili poczułam silny ból i "odpłynęłam".

__________________________________________________________
Dobra, nie narzekajcie że zanudzam bo to nie jest tak łatwo napisać coś naprawdę dobrego. Mam pomysł na następny rozdział, więc dodam go w przyszłym tygodniu  ;) w tym raczej są na to marne szanse ale może zdarzy się cud xd. a i przy okazji - jeśli czytacie to opowiadanie, proszę komentujcie bo to dla mnie na prawdę wiele znaczy. Czytam wszystkie komentarze i nawet sobie nie wyobrażacie jak mi się morda cieszy ze zwykłego "fajne" ;D + chciałabym wam podziękować za te miłe komentarze i za ponad 6 tys. wejść <3 jesteście super kocham was ;*
                                                                                                          /Wera

3 komentarze:

  1. Kurde ciekawe co jej zrobi. Mam nadzieje, że jeszcze bd z Zaynem:) Czekam na następny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dalej, dalej, dalej! Proszę? :3
    Bardzo fajnie się czyta, wciągnęło mnie to. :)

    @somesillygirl_
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny blog. Czytam go od wczoraj i muszę powiedzieć że bardzo mi się podoba. Liczę że następny rozdzał pojawi się jak najszybciej a tymczasem zapraszam do mnie ;) Podałabym link ale pisze z komórki.
    pozdrawiam
    Alex ;*
    ps. Proszę żebyś weszła bo liczy się dla mnie twoje zdanie

    OdpowiedzUsuń