Translate

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 16

#Zayn
Wieczór dobiegł końca, siedziałem w salonie przed telewizorem z butelką piwa w dłoni. W domu było cicho, gdy nagle usłyszałem skrzypnięcie drzwi.
- cześć. - usłyszałem głos Louisa
- cześć.
- Zayn, co to za akcja? powiedziałeś komuś, że jesteś z Ronnie, pogięło Cię?
- co?! mnie pogięło?! a ty i Eleaonor to niby co?! też jesteście razem i wszyscy o tym wiedzą to ja nie mogę być z Ronnie?!
- możesz być, ale chodzi o to, że zanim ogłosiłeś to całemu światu, mogłeś zapytać nas o zdanie.
- zostaw go, ty też nas o zdanie nie pytałeś. - Liam stanął w drzwiach.
- właśnie, a w ogóle to czemu próbujesz nami tak rządzić?! nie rób tego, nie rób tamtego. - krzyknąłem.
- co wy się tak drzecie? jest już po drugiej. - do salonu wszedł zaspany Niall.
- ej możecie ciszej? spać się nie da. - po chwili dołączył do nas też Harry.
- Louis i Zayn znowu się kłócą. - wytłumaczył Liam.
- o co tym razem. - Harry spojrzał na Louisa.
- nie ważne, idź spać. - Lou naciskał na loczka. - wszyscy idźcie.
- no i właśnie to jest to o czym mówię, cały czas próbujesz się rządzić! - nerwy mi puszczały.
- nie próbuje się rządzić, ja chcę uchronić Cię przed czymś czego będziesz żałował. - krzyczał. - nie widzisz co teraz dzieje się ze mną i z Liamem?!
- mnie w to nie wciągaj. - powiedział Liam i wyszedł.
- Zayn, wszyscy wiedzą, że mamy dziewczyny i wcale nie jest nam tak łatwo jak Ci się wydaje, ja się po prostu się o Ciebie martwię, a ty jeszcze mówisz, że próbuje rządzić. - Lou zaczynał mówić coraz ciszej. - ze mną i z Eleaonor też tak było na początku, kochaliśmy się, chcieliśmy aby każdy wiedział o naszej miłości. Teraz już nie ma tego co było, nasze spotkania zaczęły ograniczać się do minimum, w końcu nie było ich już wcale. El wczoraj ze mną zerwała, nie chciałem was martwić.
- Lou, gdybym tylko wiedział.
- nic się nie stało, po prostu chcę oszczędzić Ci tego co ja przeżyłem. - łzy spływały po jego policzkach.
- przepraszam, nie wiedziałem. Lou ja Cię szanuje, ale nie chcę, żeby ktokolwiek wtrącał się w mój związek z Ronnie. - przytuliłem go.
- rozumiem Cię, ja też nie chciałbym tego. To ja Cię przepraszam.

                                                                          *  *  *

#Ronnie
- Ronnie! wstawaj! - poczułam, że ktoś po mnie skacze, był to nie kto inny tylko oczywiście mój kochany braciszek.
- co się tak drzesz, ludzie chcą spać.
- to niech lepiej ludzie biegną do pracy bo już po siódmej.
- co?! - krzyknęłam i od razu pobiegłam do łazienki.
- powinnaś mi płacić za to, że miałem ochotę wstać i Cię budzić.
- tak, oczywiście. Mam Ci płacić za połamane kości.
- nie nazwałbym tego tak.
- tak? a jak byś nazwał.
- nazwałbym to ekologicznym budzikiem.
- bardzo śmieszna, a teraz wyjdź muszę się ubrać. - wskazałam palcem na drzwi.
- tak jest. - zasalutował i wyszedł z pokoju maszerując.

                                                               *  *  *
- jestem! - krzyknęłam wbiegając do restauracji.
- to dobrze bo zaraz otwieramy. - Will stał za barem. - jak ty to robisz, że nawet jeśli się spóźniasz, wychodzi że zdążyłaś bo masz jeszcze minutę lub dwie.
- głupi ma zawsze szczęście. - zaśmiałam się.
- nie jesteś głupia.
- tak się tylko mówi. To co, otwieramy?
- jasne, idź odłożyć swoje rzeczy, a ja otworze.
- okey, zaraz wracam. - powiedziałam i wyszłam.
   Gdy zakładałam fartuch zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Zayna.
 - tak?
- cześć skarbie, co słychać?
- w porządku, właśnie jestem w pracy więc nie mogę za bardzo rozmawiać.
- wiesz chciałem Cię o coś prosić.
- jasne, słucham.
- jeśli możesz to nie wspominaj przy Louisie o Eleaonor.
- coś się stało?
- później Ci wytłumaczę o co chodzi.
- dobrze, muszę kończyć właśnie otwieramy, później jeszcze porozmawiamy. Kocham Cię, pa.
- ja Ciebie też kocham, pa.
- Ronnie, chodź tu szybko. - zawołał Will.
- idę! - krzyknęłam i odłożyłam telefon do torby.
  Gdy weszłam zobaczyłam całą masę nastolatek.
- to chyba do Ciebie. - powiedział i podał mi notes i ołówek.
Przez chwile stałam wpatrzona w tłum.
- patrzcie to ona! - krzyknęła jedna z nich, na co reszta zareagowała piskiem.
- Powiedz Zaynowi, że go kochamy! - krzyczały.
- załatwisz nam autografy chłopaków?
- mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? - zapytała wysoka blondynka.
- ze mną? - zapytałam z niedowierzaniem. Fanka chce mieć moje zdjęcie? jak to w ogóle możliwe?
- ja też chcę. - powiedziała kolejna.
- yyy... jasne. - powiedziałam z uśmiechem.
  Dzień minął bardzo szybko, na początku dziewczyny robiły zdjęcia, później wypytywały jacy są chłopcy. Na koniec podaliśmy z Willem chyba z tonę jedzenia, na co szef się oczywiście ucieszył, powiedział że jestem dla niego "żywą reklamą" cokolwiek to znaczy, jemu najwyraźniej zależy tylko na pieniądzach.
 Wieczorem, po zamknięciu Will odwiózł mnie do domu i tak minął kolejny dzień.

                                                              *  *  *
Następnego dnia.
#Zayn

- ej, nudzi mi się, dawajcie wytniemy komuś numer. - zaproponował Harry.
- ej to moja działka! ja jestem od wymyślania dowcipów! - Lou wydarł się na Hazze.
- mi to tam obojętne, byleby było śmiesznie. - powiedziałem odpalając papierosa.
- nie pal w domu! - krzyknął Liam. - nie chcę mieć raka.
- a ty wiesz to nawet nie jest taki zły pomysł. - powiedział Lou a my spojrzeliśmy na niego jak na idiotę.
- może troszeczkę jaśniej. - Niall nigdy nie ogarniał, ale tym razem my też nie.
- dawajcie powiemy Ronnie, że Zayn ma raka.
- nie, Ronnie jest wrażliwa, obraziłaby się za takie coś. - próbowałem odciągnąć go od tego pomysłu.
- a co, pan śliczny boi się, że nie będzie buzi buzi?
- dobra, zgadzam się. Ale to ty ją tu ściągniesz.
- spoko, ale to ty jej to powiesz.
- dobra.
- spoko, już do niej dzwonię.
- a ona czasem nie jest teraz w pracy? - zapytał Harry.
- to ona pracuje? - Niall wychylił głowę z lodówki.
- tak, w restauracji niedaleko Milkshake City, a dzisiaj jest sobota, ma wolne.
- muszę ją kiedyś odwiedzić w czasie pracy. - Niall nadal miał głowę w lodówce.
- dobra, dzwonię. - powiedział Lou.
- ustaw na głośnomówiący. - zaproponował Liam.
- jest sygnał. - Harry cieszył się jak dziecko.
 
     - halo? - usłyszeliśmy głos Ronnie.
     - cześć, musisz do nas przyjechać, najszybciej jak możesz. - Lou ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
     - coś się stało?
     - po prosu przyjedź, to bardzo ważne.
     - za jakieś dwadzieścia minut będę.
     - czekamy.

- dobra rozłączyło. - krzyknął Lou i opadł na sofę.
- no to teraz pan ładny musi powiedzieć Ronnie, że ma raka. - powiedział Harry a wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- masz rację, jestem ładny, a nawet powiedziałbym piękny.
- a do tego skromny. - zaśmiał się Liam.

Chwilę później.


Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- ja otworzę, gotowi? - Lou podszedł do drzwi.
- tak, otwieraj.
- cześć, co się stało? - zdyszana Ronnie weszła do salonu.
- muszę Ci coś powiedzieć. - ledwo powstrzymywałem śmiech.
- przepraszam, ale nie dam rady, muszę wyjść. - Niall wyszedł szybko z pokoju, widziałem, że też ledwo dawał radę. Zawsze był cienki w robieniu kawałów.
- co mu się stało? - zapytała Ronnie.
- nie ważne. Ronnie, muszę Ci coś powiedzieć.
- słucham.
- Byłem wczoraj u lekarza, mam raka. Powiedział, że to przez papierosy, mówił, że za dużo palę.
- co? - łzy spłynęły jej po policzkach, podbiegła i przytuliła mnie mocno. Lou i Harry nie mogli przestać się uśmiechać, ja zacząłem się śmiać.
- Ronnie.
- co Cię tak śmieszy?! - wrzasnęła na mnie.
- zrobiliśmy Ci kawał. - powiedziałem śmiejąc się.
- co?! czyli nie masz raka?!
- nie.
- nawet nie wiesz jak się cieszę, tak się bałam o to że... Zayn! jak mogłeś mi to zrobić! po co to zrobiłeś?! - zaczęła płakać jeszcze bardziej niż jak powiedziałem jej o tym, że mam raka.
- skarbie... - przytuliłem ją.
- zostaw mnie! nie dotykaj mnie, nie odzywaj się do mnie! nie chcę Cię znać! - krzyknęła i wybiegła z domu.
- Ronnie! - krzyknąłem i zacząłem ją gonić.
Złapałem ją i mocno przytuliłem. - puść mnie! - krzyczała.
- Nie płacz. - pocałowałem ją w czoło. - dlaczego tak zareagowałaś.
- Zayn, nie powinieneś tak żartować.
- co w tym złego?
- moja mama ma raka.

______________________________________________________________
na początek, przepraszam że nie pisałam tak długo, ale nie mam na to czasu. nie chcę się tu rozpisywać, ale chcę was prosić o kliknięcie "TAK" [w prawym rogu na górze] jeśli czytacie moje wypociny. Jest jeszcze jedna mała sprawa, mam już w głowie ułożony kolejny rozdział i planuje w nim scenę "+18" jeśli jesteście zainteresowane to napiszcie mi w komentarzu. Postaram się go dodać w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że nie proszę o zbyt wiele i że rozdział się wam spodoba :)

7 komentarzy:

  1. wzruszyłam sie końcówką, chce juz następny,naprawde chceeeeeeeeeeee!
    @Karolina7902

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże zajebisty rozdział :D A co do nn i +18 to z chęcią :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak mi słów, więc skomentuję to tak : I like it babe :D!

    @Diabelska :)

    OdpowiedzUsuń
  4. daaaajesz czaadu ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. oczywiście ,że jestem zainteresowana +18 :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuu +18 ;D
    Juz nie moge sie doczekac..;D;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww boskie *__* i tak końcówka
    pisz dalej
    nie mogę się doczekać sceny +18 hehe

    OdpowiedzUsuń