Translate

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 18

#Ronnie
Był wieczór, leżeliśmy razem w łóżku. Ja nadal rozmyślałam o naszym pierwszym razie. Co będzie jeśli Zayn mnie zostawi? nie chcę, żeby powtórzyła się historia z przed roku; to wydarzyło się w wakacje, Marcus wmawiał mi, że mnie kocha, wykorzystał mnie i zostawił. Dostał to czego chciał, a później zerwał ze mną. Byłam w nim ślepo zakochana, robiłam wszystko co tylko chciał. Gdybym tylko mogła cofnąć czas nie byłbym z nim w tym chorym związku. W sumie to cieszę się, że tak się to potoczyło. Gdyby nie Marcus, nie chodziłabym na te wszystkie imprezy, przez które matka była na mnie zła, nie przyjechałabym do Londynu i nie poznałabym Zayna. Jednak wszystko to co złe, ma swoje dobre strony.
  Z rozmyślań wybił mnie dźwięk dzwonka do drzwi.
- kto to może być? jest już po dziewiątej. - Zayn wstał i założył spodnie.
- nie wiem, to twój dom i twoi goście.
- zostań w łóżku, ja otworzę i zaraz wracam. - powiedział i poszedł.
  Po chwili z dołu usłyszałam:
- mama!? a co ty tu robisz?
- to tak się wita swoją matkę?
- przepraszam, cześć.
- chodzisz po domu w samych spodniach? jeszcze się przeziębisz i co będzie? niedługo wyjeżdżasz w trasę, musisz być zdrowy! - krzyczała kobieta.
- nie będę chory. Mamo nie mówiłaś, że przyjeżdżasz!
- to już nawet nie mogę odwiedzić syna bez zapowiedzi?
   W tym momencie usłyszałam zbliżające się kroki. Zaczęłam szukać swoich ubrań, gdy nagle w drzwiach zobaczyłam przerażoną kobietę.
Natychmiast zakryłam się kołdrą. - yyy... cześć...
- witam. - powiedziała kobieta i spojrzała na mnie z pogardą.
- mamo, to jest Weronica. - Zayn próbował jakoś załagodzić sytuację.
- miło było cię poznać Weronico. - powiedziała i wyszła.
- cała przyjemność po mojej stronie.
- nie wątpię. - usłyszałam głos kobiety dobiegający z korytarza.
- no to pięknie. - zaczęłam się ubierać.
- przepraszam, ale ona zawsze jak przyjedzie, pierwsze co robi to idzie do mojego pokoju. Wiesz "sprawdza czystość". Mogłem Cię uprzedzić, przepraszam.
- to nie twoja wina przecież nie wiedziałeś, że przyjedzie. A ja zaraz sobie pójdę, nie chcę jej denerwować.
- nie musisz iść.
- ale chcę.
- zaraz Cię odwiozę.
- nie, zostań z matką. Dam sobie radę.
- na pewno?
- tak.

     Gdy zeszłam na dół, do wyjścia miałam jakieś pięć metrów, to było najgorsze pięć metrów jakie w życiu miałam do przejścia. Cały czas czułam na sobie karcący wzrok kobiety. Gdy wreszcie doszłam do drzwi, Zayn podbiegł do mnie.
- kocham Cię, jutro zadzwonię. Byłaś cudowna. - wyszeptał i pocałował mnie w policzek.
 Kobieta cały czas się nam przyglądała.

     Wyszłam z domu i poczułam ulgę. Kobieta ma prawdziwy dar. Gdy patrzyła na mnie czułam na sobie jej palący wzrok, niezbyt przyjemne uczucie. Nie chciałabym nawet żeby mój najgorszy wróg czół to co ja w tamtej chwili.


                                                              *  *  *           
Następnego dnia rano...
       Obudzili mnie hałasujący chłopcy, grający w piłkę.
No tak ojciec jest trenerem młodzieżowej drużyny piłkarskiej. - pomyślałam.
 Ubrałam się, zeszłam na dół i zjadłam śniadanie.
- Ronnie, ty nie w pracy? - usłyszałam głos matki z kanapy.
- nie, dzisiaj mam wolne. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. - co robisz?
- czytam książkę, ale nie mogę się skupić.
- chłopcy dają popalić co? - zaśmiałam się.
- tak, grają tam już od godziny. Cały czas coś krzyczą, wytrzymać się nie da.
- i właśnie dlatego ja nigdy nie będę miała dzieci.
- jasne, że nie. To dzieci będą miały ciebie.
- oczywiście. - przewróciłam oczami. - idę zobaczyć jak grają.
- dobrze, a ja spróbuję doczytać to do końca.

    Podeszłam do ławki, na której siedział Adam.
- co jest, czemu nie grasz? - zapytałam.
- powiedzieli, że nie mogę z nimi grać bo jestem za mały. Oni są w przedziale wiekowym od dwunastu do piętnastu lat.
- to co?
- jestem za mały - pokazał nawias palcami przy słowach "za mały".
- ale nie jesteś za mały na lody, chodź zabiorę cię.
- na prawdę?
- tak, chodź.
 Gdy szliśmy w stronę domu jeden z graczy zawołał - Ronnie, chcę mieć z tobą dziecko!
inni zaczęli gwizdać i wydurniać się.
wkurzyłam się więc odkrzyknęłam - sorki, ale masz za małego.
Jego koledzy zaczęli buczeć i wydawać z siebie różnego rodzaju dźwięki, a on spalił buraka.
- co miał za małe?
- nic, chodź. - zaśmiałam się.
________________________________________________________________________
 Boże jak ja kocham mojego chłopaka! pisząc ten rozdział siedzieliśmy razem u mnie w pokoju, gdy kończyłam pisać nagle wszystko mi zgasło! <jpd> laptop się rozładował i nic nie mogłam zrobić:( nic się nie zapisało :C na szczęście mój geniusz - informatyk odzyskał wszystko :) kocham cię skarbie:**

3 komentarze:

  1. pozdrów chłopaka ode mnie , jeszcze raaazz życze wam szczęścia :**
    a co do rozdziału to asdfghjklzxcvbnm,qwertyuiop. zajebisty ! <333
    czekam na następny <3
    @Karolina7902

    OdpowiedzUsuń
  2. prosze o szybkie dodanie kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Me gusta babe, me guuuusta <3 !

    OdpowiedzUsuń