Translate

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział 19


#Ronnie
- pamiętaj, że cię kocham. - powiedziałam i pocałowałam go na pożegnanie.
- ja ciebie też kocham. - przytulił mnie
- wracaj szybko.
- wrócę zanim się obejrzysz.
- już za tobą tęsknię. - cmoknęłam go jeszcze raz w policzek, a on odszedł i pomachał mi na pożegnanie.
- kocham cię! - krzyknęłam jeszcze na koniec.


       I odjechali, zostawiając po sobie pustkę i nadzieję, że te dni szybko zlecą. Bo tak będzie - mam nadzieję.

                                                                   *  *  *

Zaraz się spakuje i jadę z mamą do USA. po jej rzeczy..
Ciesze się bardzo, że zostaje ale w sumie chciałam być sama tutaj.. ale ta choroba.. boje się że ją stracę i nie zdążę z nią zrobić tego co chce.

                                                              *  *  *

 Jakiś czas później w USA...


    No w końcu jestem tutaj.. ah dawno tutaj nie byłam i to powietrze.. czuć wszystko na raz. 
i  zapach papierosów mi przypomina o nim.. o tym jak tęsknie a dopiero co zaczyna się trasa. 
Weszłam do domu, wciąż czuć tutaj wanilie i czekoladę, moja mama kocha to z Adamem, mogli by tak non stop, kremy balsamy, jedzenie. to dla nich raj. A ja wole zapach Zayna.. daje mi milion powodów chociaż przyznam .. wanilia i czekolada to niesamowity zapach.. mówi ze jest dobrze ze jest okej, że życie jest piękne.
Mama się pakuje a ja poszperam sobie w naszych starych śmieciach, a jak tutaj się coś schowa to za kilkanaście lat się znajdzie. no tak jak to się nazywa? skleroza? coś w ten deseń.
Weszłam do szafy, tam na samym dole jest karton .. ze wszystkim, akt ślubu, komunie i te bajery.
Grzebałam dalej, coś mi mówiło że znajdę coś tam.. coś co mnie zaciekawi. Znalazłam teczkę. Dlaczego tutaj jest napisane " HAROLD"?!
Otworzyłam i przeżyłam szok..  zobaczyłam zdjęcie Harrego.. Boże to przecież Styles! Matko Boska, Jezu Chryste .
nagle moja matka wyszła z walizkami do przedpokoju
- jak mogłaś? - łzy stanęły mi w oczach
- ale co się stało? - popatrzyła na mnie pytająco, a ja rzuciłam w nią teczką z papierami - bo..
- co się dzieje? możesz mnie oświecić?
- ja i tata byliśmy młodzi, bardzo młodzi, ale nie aż tak.. żeby zrobić takie głupstwo 
- ile lat! - wrzasnęłam
- miałam piętnaście.. proszę cie.. i to było głupie a nikt nie chciał nam pomóc więc oddaliśmy go ale wciąż byliśmy przy nim .. nie osądzaj mnie proszę cię .. 
- no mów dalej
- no i oddaliśmy go, po paru miesiącach twoja babcia zaoferowała nam pomoc, ale było już za późno na Harrego by go znowu mieć.
- czyli jak mam to rozumieć?
- Później urodziłaś się ty, ja byłam tym zszokowana dlatego byłam taką matką a nie inną, i potem jeszcze był Adam .. chciałam mieć dużo dzieci bo chciałam czuć Harrego obok to głupie jest i było ale to mój błąd dlatego..
- dlatego co? on wie? wie ze ja jestem jego siostrą? wie kim jesteśmy?
- no wie.. wszystko, to twój brat. 
- jeździliście  do niego?
- tak.
- to wszystko jest jakieś..
-  trudne?
- nie. po prostu nie na moją głowę.. kocham Harrego ale .. teraz mam mieszankę, chce spać.
Poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wykręciłam numer do Zayna, tylko on może mi teraz pomóc.
- halo? - usłyszałam jego zachrypnięty głos w słuchawce
- Zayn, musimy porozmawiać...
__________________________________________________
CZEŚĆ!<3. jestem karolina, pro koks, pro milord. jak tam wolicie bede podpisywac sie kaja.
w sumie to  jaram sie ze mogę pisać tego bloga mam nadzieje ze sie spodoba moijemy koksikowi! boże dziękuje ci!. no to tyle .. troche lipny ale wiecie a a to mój tt
@Karolina7902


1 komentarz:

  1. Świetny rozdział ! Zapraszam do mnie http://cause-i-can-love-u-more-than-this-yea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń