Translate

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 21

#Ronnie
Koszmarna noc, mija godzina za godziną a ja nadal nie śpię. Mieliście już tak, że chcieliście czegoś tak bardzo a nie dostaliście tego? ja w tamtej chwili najbardziej na świecie pragnęłam snu...

   Wreszcie po kilku godzinach udało mi się zasnąć, ale nie na długo. Cały czas rozmyślałam o tym jak będzie przebiegać moja rozmowa z Harrym - co sobie powiemy? czy Hazza już wie że się dowiedziałam? setki pytań zaprzątały mi głowę.

  Rano obudził mnie intensywny zapach, był cudowny. Wstałam i w piżamie podreptałam do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam matkę smażącą naleśniki.

- dzień dobry kochanie, wyspałaś się? - powiedziała miłym głosem.
- tak. - skłamałam. - co robisz?
- śniadanie. - podała mi talerz z świeżo usmażonym posiłkiem.
- tak, dzięki.- chwyciłam naczynie i usiadłam.

 Gdy jadłam matka opowiadała o tym, jak będąc dzieckiem zajadałam się naleśnikami.
- najbardziej smakowały Ci te z bitą śmietaną i truskawkami. - powiedziała i uśmiechnęła się po raz kolejny.
- mamo, mogę cię o coś spytać?
- oczywiście.
- czemu jesteś taka wesoła?
- bo wreszcie nie muszę skrywać przed tobą swojej, naszej tajemnicy.

 Nic nie odpowiedziałam, jadłam dalej. Mama przez chwilę krzątała się po kuchni aż wreszcie poszła pakować resztę rzeczy. Ja natomiast poszłam pod prysznic, a następnie ubrałam się. Niedługo miałam spotkać się z Zayn'em, jego rodziną no i oczywiście z moim "nowym" bratem - Harry'm.

Jakiś czas później...

Samochód podjechał pod dom, usłyszałam dzwonek do drzwi. 

- ja otworzę! - krzyknęłam
Po chwili byłam już przy drzwiach.
- Wow! wyglądasz jeszcze piękniej niż gdy cię wczoraj widziałem. - Zayn zaczął od komplementu.
-  cześć. - powiedziałam, a usta chłopaka powędrowały w kierunku mojego policzka.
- gotowa?
- tak, ale najpierw chciałam ci kogoś przedstawić. - złapałam Malik'a za rękę i poprowadziłam za sobą do salonu. - mamo!
- tak?
- możesz tu na chwilę przyjść?
- tak, zaraz zejdę. - powiedziała i usłyszeliśmy stąpanie po schodach.

szeptem:
- Ronnie, ja mam poznać twoją matkę? - Zayn zaczął szeptać.
- z tego co pamiętam, ostatnio obraziłeś się jak odwołałam jedno spotkanie z matką, więc teraz mamy okazję to nadrobić.

- ale ja nie jestem gotowy!
- a do czego masz być gotowy? przedstawię was sobie, porozmawiamy chwilę, a potem pojedziemy do was. - uspokajałam ukochanego. - będzie dobrze, zaufaj mi.
- kocham Cię. - powiedział, a po chwili podeszła do nas moja mama.

- więc to ty jesteś chłopcem, o którym ciągle mówi moja mała córeczka. - powiedziała rodzicielka.
- mamoooo. - zawstydziłam się.
- dzień dobry, nazywam się Zayn Malik. - przedstawił się.

- dzień dobry. - uśmiechnęła się. - jestem mamą Ronnie.
- no więc... - zaczęłam.
- więc... - matka nie wiedziała co powiedzieć.
- yyyyy... ten no, więc my - zaczęłam gestykulować rękami, aby mieć czas na dłuższe zastanawianie się między wyrazami. - no więc my...
- jesteśmy parą. - dokończył za mnie Zayn
- tak - spojrzałam w jego wielkie brązowe oczy. - jesteśmy parą.
chciałabym porozmawiać z wami jeszcze, ale niestety muszę pakować nasze rzeczy.
- jak wrócę to obiecuję, że ci pomogę. - obiecałam.
- nie musisz, dam sobie radę. 
- na pewno?
- tak, idźcie już.
- okey, będę wieczorem, paaaaaa. 
- do widzenia - powiedział Zayn wychodząc.
- do widzenia. - odpowiedziała mama.


W samochodzie...

- kurczę, nie wiedziałam że będzie tak ciężko. - zaczęłam.
- a gdy ci mówiłem to nie wierzyłaś. - wypominał mi.
- okeej, przepraszam. - zaśmiałam się.
- naśmiewasz się ze mnie? - udał że się obraża.
- taaaaaaaaak - wystawiłam mu język.
- no i dobra, nie odzywam się do ciebie! - oburzył się. - tylko nie przychodź po buziaka bo nie dostaniesz!
- to taki jesteś?
- tak! 
- to ja też się obrażam, foch! - przełożyłam ręce w pasie.
- dobra.
- dobra,
- fajnie.
- fajnie.

milczeliśmy przez chwilę gdy nagle Zayn zaczął . - ale tak na prawdę to się chyba nie obraziłaś co? co skarbie? bo ja bym chciał buziaczka.
- chcesz buziaczka?
- tak, tylko takiego soczystego buziaczka. - powiedział i ustawił usta w "dziubek".
- to musisz się sam pocałować, bo ja jestem obrażona.
- tak?
- tak.
- tak?
- tak.

 Nagle Zayn gwałtownie zaczął przyciskać hamulec. 
- Zayn!!! - wrzeszczałam i piszczałam. Samochód zakręcił bączka i nagle zatrzymał się. Serce o mało co nie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. Staliśmy na pobocznej drodze do Baltimore gdzie znajdował się hotel, w którym ulokowali się chłopcy.
    Mulat złapał mnie za brodę i zaczął namiętnie całować. Byłam w szoku, ale po chwili oddałam się przyjemności. 


    Gdy nasze usta oddaliły się od siebie wreszcie złapałam oddech.

- już nigdy więcej tego nie rób! - wrzasnęłam. - wiesz jak się przestraszyłam. 
- przepraszam, nie mogłem się powstrzymać, kocham Cię. - powiedział, a po chwili znów zaczęliśmy szaleńczo się całować.
     Zayn zaczął mnie rozbierać i pieścić po szyi. Zaczął schodzić coraz niżej aż do spodni, które po chwili zsunął ze mnie, następnie zdjął swoje. Wszedł we mnie i poczułam przyjemne ciepło. Po jakimś czasie doszłam, on także. Wkrótce ruszyliśmy w dalszą drogę.




Około godzinę później...


   Dojeżdżaliśmy już do hotelu, a ja coraz bardziej zaczynałam się bać rozmowy z matką Zayn'a. Co ona sobie o mnie pomyśli? naszą znajomość zaczęłyśmy od nieprzyjemnej sytuacji z moją nagością. Przez to jeszcze bardziej się denerwuję. 



W hotelu...

  Właśnie jedziemy windą do pokoju chłopców, na moje nieszczęście rodzice Zayn'a już tam są. No ale dobra, jakoś muszę to przeżyć. Mijają sekundy, minuty a my jesteśmy coraz bliżej drzwi, jeszcze kilka metrów, kilka kroków i już jesteśmy.
 no to zaczynamy - pomyślałam.

- Zayn! - gdy weszliśmy do pokoju Louis rzucił się na niego.
- puść mnie! gdzie są moi rodzice?
- zeszli na dół po... Ronnie! co ty tutaj robisz? - krzyczał Niall a po chwili zaczął mnie przytulać.
- przyjechałam po swoje rzeczy, przeprowadzam się do Londynu na stałe. - powiedziałam, a wszyscy w pokoju zamarli.
- muszę iść po rodziców, zaraz wracam. - powiedział Zayn.
- zostajesz w Londynie, czemu? - do pokoju wszedł Harry.
- chcę z tobą porozmawiać, możemy? - zapytałam niepewnie, bo nie wiedziałam czy Harry wie, że znam nasz sekret.
- dobrze. - rzucił obojętnie.

  Wyszliśmy na balkon, a ja zamknęłam drzwi.

 - Harry, musimy poważnie porozmawiać... - zaczęłam, a Harry mocno mnie przytulił.
- muszę ci coś powiedzieć. - spoważniał.
- wiem, że jesteś moim bratem. - powiedziałam tak szybko jak tylko mogłam, aby mieć to jak najszybciej z głowy.
- właśnie to chciałem ci powiedzieć. - powiedział przerażony. - z kąd to wiesz?
- mama przeprowadza się do Londynu więc ja też, dlatego przyjechałyśmy do Nowego Jorku po nasze rzeczy...

_____________________________________________________________
Koniec!!! sorki, że w tym momencie ale musiałam ;p;p;p dobra zboczuchy macie takie mini +18 xdxdxd dobra wiem, że nic tam takiego nie ma szczególnego ale dobra xddddd mama nadzieję, że się spodoba ;p trochę to nudne ale zawsze ;p;p;p aaaa no tak, dzięki za ponad 4 tyś wejść na bloga ;p kocham was <3 i za te wszystkie komentarze dzięki, a i proszę o głosy w ankiecie na górze po prawej stronie, dziękuję :**
               
                                                                                                  /Wera

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz