Translate

czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 24

Wieczór, ciąg dalszy...
#Ronnie 

  Nie odpowiedział nic, tylko spojrzał mi głęboko w oczy i się uśmiechnął. Kocham go, wiem to.

- odprowadzę cie do domu. - powiedział brązowooki.
- dobrze, niedługo mam samolot.
- jaki samolot? - zdziwił się.
- do domu. - powiedziałam niechętnie, bo nie chcę się z nim rozstawać. Nie teraz.
- za ile?
- nie długo.
- czyli, ile? - dopytywał.
- za 1.5 godziny.
- to szybko. - powiedział ze smutkiem. - myślałem że wylatujecie jutro.
- mama chciała lecieć dzisiaj, bo źle się czuła. - zamilkłam, bo czułam że łamię mu serce. Po chwili dodałam. - miałam powiedzieć ci wcześniej, ale nie chciałam psuć ci humoru.

   Powoli zbliżaliśmy się do mojego, teraz już dawnego domu. Po paru chwilach byliśmy już przed budynkiem.


     Gdy byliśmy już przed drzwiami, oparł się o mnie i mnie przytulił - zawsze tak robił gdy chciał mnie zapewnić, że jest dobrze.Potem spojrzał w me oczy i pocałował mnie, bez słowa puścił mnie i poszedł, kilka razy jeszcze się odwrócił, ale nie uśmiechał się, jego twarz była bez uczuć, zimna i smutna. Poczułam, że coś w środku mnie pękło, jednak nie mogłam się mazać.

   Weszłam do domu, mama nie była zadowolona, nie odezwała się tylko wskazała palcem moją walizkę, a potem pokazała drzwi, tak już czas, wracamy do domu, do UK.
    Nie wytrzymałam rozpłakałam się i pobiegłam do swojego starego pokoju. Wiedziałam, że już tutaj nie wrócę, przynajmniej nie w ciągu najbliższych kilku lat.Od teraz dom będzie pusty, co się z nim stanie? zostanie sprzedany? a może mama go wynajmie? nie mam pojęcia. Nie chce mi się nad tym teraz zastanawiać, chrzanić to! Po co mam się tym martwić? Zawsze gdy się o coś martwię i tak to wszystko bierze w dupe, więc mam to gdzieś.

   Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. To mama, no bo kto inny? Przez cały czas byłyśmy tu tylko my dwie.
- wszystko w porządku? - zapytała wchodząc do pokoju.
Nie! nic nie jest w porządku! - pomyślałam.
- Wszystko dobrze. - powiedziałam.
- skoro wszystko dobrze, to dlaczego łzy ciekną ci po policzkach. - powiedziała z uśmiechem.
- nic się nie stało. - rzuciłam od niechcenia.
- przecież możesz mi powiedzieć. - wzięła krzesło, postawiła je przy toaletce i poklepała je dając mi tym samym znak abym na nim usiadła. I tak też zrobiłam.
 - pamiętam jak byłaś mała - zaczęła - codziennie rano budziłaś mnie i prosiłaś abym cię uczesała. Zawsze zaplatałam ci warkocz. Bardzo go lubiłaś, prosiłaś tylko o niego - spojrzała na moje oczy w odbiciu lustra. - a ja nie protestowałam. Ślicznie w nim wyglądałaś, nadal tak jest. - skończyła zaplatać ostatnie końcówki włosów i pocałowała mnie w czoło. - musimy już iść, mamy samolot za godzinę. - powiedziała i wyszła z pokoju.

  W samolocie milczałyśmy. Mama niejednokrotnie próbowała podtrzymać rozmowę ale już po kilku chwilach traciłyśmy temat do rozmowy.



    Po kilkunastu godzinach byliśmy już w domu. Przywitałam się z tatą i Adamem, a teraz marzyłam już tylko by iść spać, ale pierw musiała być rodzinna kolacja. 

  Mama przyszykowała tradycyjnie grzanki, kakao, kanapki. 
Po kolacji poszłam pod prysznic, a potem spać. Byłam strasznie zmęczona więc bez problemu wtuliłam się w swoją kołdrę i usnęłam.
  1 w nocy - przebudziły mnie dziwne hałasy, spojrzałam na zegarek " wtf?" zeszłam na dół bo myślałam ze to może Adam gra w coś ale jednak nie. Weszłam z powrotem na górę i byłam już niemal pewna ze to sypialnia taty, podeszłam do drzwi i usłyszałam "te" odgłosy. Delikatnie otworzyłam drzwi, OMG - moja pierwsza myśl, wycofałam się i poszłam do pokoju.
    "Że co?!" - pomyślałam. Chciałam usnąć i jutro dowiedzieć się czegoś, ale bardziej od tego wolałabym być teraz obok Zayna albo Harrego, albo Louisa, zawsze mnie bawił, wiec teraz też by mi pomógł wymazać z pamięci "ten" widok.
  Po cholerę ja otwierałam te drzwi?! - powiedziałam po nosem. Przez chwilę zastanawiałam się nad tym czemu rodzice robili "to". Wrócili do siebie czy jak? nie kumam o co im chodzi, ale nie chcę o tym myśleć.
__
takie jakieś, -.-'-kaja. 

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 23

#Ronnie

     Poszliśmy do dosyć drogiej restauracji, Zayn powiedział że potem możemy iść gdzieś, na jakiś spacer, pogadać. Zdziwiło mnie to, ale zgodziłam się.

   Wybrałam sobie sałatkę i wodę, wolałabym wino czy coś ale matka Zayna wciąż się na mnie patrzyła, za to jego ojciec uśmiechał się do mnie przyjaźnie.
     Jeśli chodzi o resztę to Niall wybrał prawie wszystko co możliwe, Zayn kurczaka a reszta raczej coś lekkiego.
    
      Atmosfera panująca podczas tej kolacji była niezbyt fajna. Zayn co chwilkę mnie całował jakby chciał coś podkreślić... tak coś - tylko jeszcze nie wiem co. Jego mama patrzyła na mnie z miną zabójcy, a ojciec po prostu był zmęczony tym wszystkim.

    Za to przy stoliku obok było słuchać śmiechy, żarty, wszystko co lubiłam.
Po kolacji mama Zayna poprosiła go na słowo, wstał i odszedł.
     Przez chwilę przy naszym stoliku panowała cisza, ale powoli rozkręcaliśmy się. Rozmowa zaczęła się kleić i co chwila śmialiśmy się. Myślę że z wiadomej przyczyny - matki Zayn'a nie było w pobliżu. Ale nigdy nie powiem tego na głos.

 #Zayn
 - czego chcesz?! - powiedziałem agresywnie.
- Zayn.. ta dziewczyna nie jest dla ciebie. Ona by tylko się uśmiechała , żartowała. Czy ty w ogóle znasz jej rodzinę? - powiedziała z wyższością. - czy ty w ogóle znasz ją?
- oczywiście że ją znam i kocham i przestań, nie obchodzi mnie to jakie masz na jej temat zdanie, mamo, daj mi spokój albo ja odejdę od ciebie, rozumiesz? 
- już nie raz mi to mówiłeś, pamiętasz? gdy miałeś szesnaście lat. Wtedy ciągle szantażowałeś mnie takimi gadkami.
- wiesz że jestem do tego zdolny.
- ale ty nic nie rozumiesz..
-  nie, kurwa nie rozumiem!

   Zdenerwowałem się tym, myślałem że wyjdę z siebie.

#Ronnie             
  
        Zayn podszedł do mnie wkurzony, złapał za rękę i na ucho powiedział "chodź" a ja wstałam za nim i poszłam. Wychodząc z restauracji odwróciłam się by chociaż pomachać im, ale jedyne co zobaczyłam to jak jego tata kłóci się z jego mamą.


-  Zayn,co się stało? - powiedziałam z bólem, ponieważ mulat mocno szarpał mnie za rękę.
- nie chce o tym rozmawiać. - warknął
- no okej, rozumiem jak zawsze wolisz dusić to w sobie. - powiedziałam z pretensjami, puściłam jego dłoń i poszłam w druga stronę. Zobaczyłam że Zayn za mną idzie.
- Ronnie tu nie chodzi o to! - krzyknął
- a o co!
- o ..ciebie. Zawsze chodziło tylko o ciebie. - powiedział łagodnym tonem.
- no właśnie, może lepiej będzie jak... - zaczęłam
- nie, nie.
- to co mam zrobić, jaka mam być?
- masz być po prostu sobą... - powiedział i delikatnie pocałował mnie w usta.
- ale twoja mama mnie nie lubi.
- polubi , bo zobaczy jaka silna jesteś i jak mnie kochasz by wlaczyć o mnie. Zobaczysz. - przytulił mnie, a ja czułam się bezpieczna.
- co myślisz o jakiś wakacjach? ty i ja, odpoczniemy ...
- a moze ty , ja i twoi rodzice?
 ______________________________________________
szczerze mówiąc miałam napisać trochę inny rodział ale stwierdziłam ze to nie jest telenowela -kaja.

sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 22

#Ronnie
     Rozmawiając z Harrym poczułam się jakbym rozmawiała z kimś kogo bardzo dobrze znam od zawsze. Nigdy nie zwracałam na to szczególnej uwagi, ale zauważyłam że mamy wiele wspólnych cech, np. mamy takie same dołeczki w policzkach gdy się śmiejemy, oboje mamy gęste, kręcone, brązowe włosy. Ale są też różnice, takie jak np. to że ja jestem niska a on wysoki.

#Zayn
- mama? - zapytałem, bo zobaczyłem kobietę podobną do niej stojącą przy kontuarze.
- Zayn? - podeszła i zaczęła mnie obściskiwać. - tak bardzo za tobą tęskniłam.
- chodź chcę Ci kogoś przedstawić. - powiedziałem.
- czekaj, ojciec zaraz wróci. rozmawia przez telefon.
- okey.
- to kogo chcesz nam przedstawić?
- zaraz zobaczysz.
- tylko nie mów, że tą dziewczynę, którą poznałam u ciebie w domu kilka tygodni temu. -
- a w czym ona ci przeszkadza?
- po prostu uważam, że stać cię na kogoś lepszego.
- mamo, kocham Weronica'e i uważam, że jest najlepszym co mnie w życiu spotkało.
- Zayn, ja tylko chcę dla ciebie jak najlepiej.
- więc zaakceptuj to że kocham Ronnie i to że będziemy razem tak długo jak to tylko możliwe.
- witaj synu. - podszedł do nas ojciec. - dawno się nie widzieliśmy.
- cześć tato. - powiedziałem nadal ze zdenerwowaniem patrząc na mamę.
- co się dzieje? - zapytał z zaniepokojeniem.
- nic takiego. - matka zmieniła ton.

   Po chwili byliśmy już w windzie, panowała niezręczna cisza, ale nie przejmowałem się tym. Nadal byłem zły na matkę, za to co powiedziała o Ronnie. Przypomniało mi się z jaką pogardą patrzyła na nią wtedy, w domu, to jeszcze bardziej nasycało mój zły nastrój.


#Ronnie
   Siedzieliśmy w pokoju chłopców i śmialiśmy się z Louis'a, który co chwila się wygłupiał. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się, a przed moimi oczami stanęli rodzice Zayn'a. Jego matka spojrzała na mnie, a na wspomnienie dnia spotkania zaczerwieniłam się, ręce zaczęły mi drżeć.

- mamo, tato to jest Weronica. - mulat podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. - jesteśmy parą.
- dzień dobry. - powiedziałam zdenerwowana.
- witaj, więc to ty jesteś wybranką mojego syna? - powiedział mężczyzna przyjaznym głosem.
- tak, to ja. - zawstydziłam się.
- na pewno Zayn chciałby porozmawiać sobie z matką, więc my też sobie porozmawiamy. - przełożył swoją rękę przez moje ramie. - chodź zostawmy ich samych.

  Wyszliśmy na zewnątrz budynku po drodze rozmawiając.
- nazywasz się Weronica, tak? - zapytał.
- tak.
- więc Weronico. powiedz mi - mężczyzna zastanawiał się przez chwilę - czy lubisz jeść kurczaki?
   Kurczaki? że co? więc to o tym chciał rozmawiać? o kurczakach? - tak. - powiedziałam przez chwilę zastanawiając się co może być takiego kluczowego w lubieniu lub nie ptaków, którymi są właśnie kurczaki.
- to dobrze. - powiedział.
  Zapanowała niezręczna cisza, po chwili mężczyzna dodał. - na pewno zastanawiasz się dlaczego cię o to zapytałem.
- trochę.
- jeśli chcesz być dobrą partnerką, musisz wiedzieć podstawowe rzeczy na temat mojego syna. - uśmiechnął się. - mam na myśli rzeczy, o których dowiesz się w praktyce, a nie na podstawie rozmowy.
- nie bardzo rozumiem.
- chodzi mi o to, że chcę abyś w przyszłości dobrze zajmowała się moim synem. Jeśli oczywiście wiążesz swoją przyszłość z nim. - zastanawiał się przez chwilę. - no więc tak czy nie?
- yyy.... tak. - odpowiedziałam przerażona.
- nie chcę cię straszyć, po prostu zależy mi na tym, abyście dobrze się rozumieli, wiedzieli o sobie jak najwięcej tylko możecie zapamiętać. Mówię ci  o tym, dlatego że moja żona nie za bardzo lubi dziewczyny Zayn'a, ona często lubi "przepędzać" te z którymi się spotyka.
- tak, wiem. Zayn mnie uprzedzał.
- to dobrze, mam nadzieję że stworzycie dobry związek.

  Rozmawialiśmy przez następne kilkanaście minut o związku moim i Zayn'a. Jego ojciec jest inny niż matka, jest bardziej miły, rozmawiając z nim nie zauważyłam nawet różnicy wieku, która nas dzieli, rozmawiało mi się z nim dobrze. Zauważyłam natomiast jak bardzo są do siebie podobni, wiadomo ojciec - syn. Podobieństwo zawsze jest, ale tu chodzi o coś całkiem innego. Byli nie tylko podobni do siebie fizycznie, ale także psychicznie.


#Zayn

- odkąd Ronnie i ojciec wyszli nawet nie rozmawiałem z matką. A po co? żeby znów mi dupe truła że nie powinienem być z Ronnie? chrzanie to ciągłe zakazy, zakazy mam już tego dosyć, niech wreszcie zrozumie że nie jestem już dzieckiem.

- jesteśmy. - usłyszałem głos ojca.
 Podszedłem do Ronnie i specjalnie na oczach matki pocałowałem ją namiętnie. - co robiliście?
- rozmawialiśmy. - powiedziała cicho.

  Kątem oka zobaczyłam, że matka jest wkurzona. Zwycięstwo - pomyślałem. W środku cieszyłem się z tego, ale nie mogłem tego po sobie pokazać.

- może pójdziemy na kolację, wszyscy razem? - zaproponował Liam.
- okay, możemy iść, jeśli masz ochotę oczywiście. - zwróciłem się ku Ronnie widziałem że to zdenerwowało mamę, byłem z tego powodu wręcz dumny.

Po godzinie wszyscy byli już gotowi do wyjścia. Wszyscy rozmawiali ze sobą, tylko nie ja i matka.

__________________________________________
ok to koniec patru pierwszego jutro koniec ;p;p;p ludzie czytajta to błagam! mało już jest osób czytających ale cóż... wiem że to marne i beznadziejne ale proszę was...

                                                                                                     /Wera

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 21

#Ronnie
Koszmarna noc, mija godzina za godziną a ja nadal nie śpię. Mieliście już tak, że chcieliście czegoś tak bardzo a nie dostaliście tego? ja w tamtej chwili najbardziej na świecie pragnęłam snu...

   Wreszcie po kilku godzinach udało mi się zasnąć, ale nie na długo. Cały czas rozmyślałam o tym jak będzie przebiegać moja rozmowa z Harrym - co sobie powiemy? czy Hazza już wie że się dowiedziałam? setki pytań zaprzątały mi głowę.

  Rano obudził mnie intensywny zapach, był cudowny. Wstałam i w piżamie podreptałam do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam matkę smażącą naleśniki.

- dzień dobry kochanie, wyspałaś się? - powiedziała miłym głosem.
- tak. - skłamałam. - co robisz?
- śniadanie. - podała mi talerz z świeżo usmażonym posiłkiem.
- tak, dzięki.- chwyciłam naczynie i usiadłam.

 Gdy jadłam matka opowiadała o tym, jak będąc dzieckiem zajadałam się naleśnikami.
- najbardziej smakowały Ci te z bitą śmietaną i truskawkami. - powiedziała i uśmiechnęła się po raz kolejny.
- mamo, mogę cię o coś spytać?
- oczywiście.
- czemu jesteś taka wesoła?
- bo wreszcie nie muszę skrywać przed tobą swojej, naszej tajemnicy.

 Nic nie odpowiedziałam, jadłam dalej. Mama przez chwilę krzątała się po kuchni aż wreszcie poszła pakować resztę rzeczy. Ja natomiast poszłam pod prysznic, a następnie ubrałam się. Niedługo miałam spotkać się z Zayn'em, jego rodziną no i oczywiście z moim "nowym" bratem - Harry'm.

Jakiś czas później...

Samochód podjechał pod dom, usłyszałam dzwonek do drzwi. 

- ja otworzę! - krzyknęłam
Po chwili byłam już przy drzwiach.
- Wow! wyglądasz jeszcze piękniej niż gdy cię wczoraj widziałem. - Zayn zaczął od komplementu.
-  cześć. - powiedziałam, a usta chłopaka powędrowały w kierunku mojego policzka.
- gotowa?
- tak, ale najpierw chciałam ci kogoś przedstawić. - złapałam Malik'a za rękę i poprowadziłam za sobą do salonu. - mamo!
- tak?
- możesz tu na chwilę przyjść?
- tak, zaraz zejdę. - powiedziała i usłyszeliśmy stąpanie po schodach.

szeptem:
- Ronnie, ja mam poznać twoją matkę? - Zayn zaczął szeptać.
- z tego co pamiętam, ostatnio obraziłeś się jak odwołałam jedno spotkanie z matką, więc teraz mamy okazję to nadrobić.

- ale ja nie jestem gotowy!
- a do czego masz być gotowy? przedstawię was sobie, porozmawiamy chwilę, a potem pojedziemy do was. - uspokajałam ukochanego. - będzie dobrze, zaufaj mi.
- kocham Cię. - powiedział, a po chwili podeszła do nas moja mama.

- więc to ty jesteś chłopcem, o którym ciągle mówi moja mała córeczka. - powiedziała rodzicielka.
- mamoooo. - zawstydziłam się.
- dzień dobry, nazywam się Zayn Malik. - przedstawił się.

- dzień dobry. - uśmiechnęła się. - jestem mamą Ronnie.
- no więc... - zaczęłam.
- więc... - matka nie wiedziała co powiedzieć.
- yyyyy... ten no, więc my - zaczęłam gestykulować rękami, aby mieć czas na dłuższe zastanawianie się między wyrazami. - no więc my...
- jesteśmy parą. - dokończył za mnie Zayn
- tak - spojrzałam w jego wielkie brązowe oczy. - jesteśmy parą.
chciałabym porozmawiać z wami jeszcze, ale niestety muszę pakować nasze rzeczy.
- jak wrócę to obiecuję, że ci pomogę. - obiecałam.
- nie musisz, dam sobie radę. 
- na pewno?
- tak, idźcie już.
- okey, będę wieczorem, paaaaaa. 
- do widzenia - powiedział Zayn wychodząc.
- do widzenia. - odpowiedziała mama.


W samochodzie...

- kurczę, nie wiedziałam że będzie tak ciężko. - zaczęłam.
- a gdy ci mówiłem to nie wierzyłaś. - wypominał mi.
- okeej, przepraszam. - zaśmiałam się.
- naśmiewasz się ze mnie? - udał że się obraża.
- taaaaaaaaak - wystawiłam mu język.
- no i dobra, nie odzywam się do ciebie! - oburzył się. - tylko nie przychodź po buziaka bo nie dostaniesz!
- to taki jesteś?
- tak! 
- to ja też się obrażam, foch! - przełożyłam ręce w pasie.
- dobra.
- dobra,
- fajnie.
- fajnie.

milczeliśmy przez chwilę gdy nagle Zayn zaczął . - ale tak na prawdę to się chyba nie obraziłaś co? co skarbie? bo ja bym chciał buziaczka.
- chcesz buziaczka?
- tak, tylko takiego soczystego buziaczka. - powiedział i ustawił usta w "dziubek".
- to musisz się sam pocałować, bo ja jestem obrażona.
- tak?
- tak.
- tak?
- tak.

 Nagle Zayn gwałtownie zaczął przyciskać hamulec. 
- Zayn!!! - wrzeszczałam i piszczałam. Samochód zakręcił bączka i nagle zatrzymał się. Serce o mało co nie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. Staliśmy na pobocznej drodze do Baltimore gdzie znajdował się hotel, w którym ulokowali się chłopcy.
    Mulat złapał mnie za brodę i zaczął namiętnie całować. Byłam w szoku, ale po chwili oddałam się przyjemności. 


    Gdy nasze usta oddaliły się od siebie wreszcie złapałam oddech.

- już nigdy więcej tego nie rób! - wrzasnęłam. - wiesz jak się przestraszyłam. 
- przepraszam, nie mogłem się powstrzymać, kocham Cię. - powiedział, a po chwili znów zaczęliśmy szaleńczo się całować.
     Zayn zaczął mnie rozbierać i pieścić po szyi. Zaczął schodzić coraz niżej aż do spodni, które po chwili zsunął ze mnie, następnie zdjął swoje. Wszedł we mnie i poczułam przyjemne ciepło. Po jakimś czasie doszłam, on także. Wkrótce ruszyliśmy w dalszą drogę.




Około godzinę później...


   Dojeżdżaliśmy już do hotelu, a ja coraz bardziej zaczynałam się bać rozmowy z matką Zayn'a. Co ona sobie o mnie pomyśli? naszą znajomość zaczęłyśmy od nieprzyjemnej sytuacji z moją nagością. Przez to jeszcze bardziej się denerwuję. 



W hotelu...

  Właśnie jedziemy windą do pokoju chłopców, na moje nieszczęście rodzice Zayn'a już tam są. No ale dobra, jakoś muszę to przeżyć. Mijają sekundy, minuty a my jesteśmy coraz bliżej drzwi, jeszcze kilka metrów, kilka kroków i już jesteśmy.
 no to zaczynamy - pomyślałam.

- Zayn! - gdy weszliśmy do pokoju Louis rzucił się na niego.
- puść mnie! gdzie są moi rodzice?
- zeszli na dół po... Ronnie! co ty tutaj robisz? - krzyczał Niall a po chwili zaczął mnie przytulać.
- przyjechałam po swoje rzeczy, przeprowadzam się do Londynu na stałe. - powiedziałam, a wszyscy w pokoju zamarli.
- muszę iść po rodziców, zaraz wracam. - powiedział Zayn.
- zostajesz w Londynie, czemu? - do pokoju wszedł Harry.
- chcę z tobą porozmawiać, możemy? - zapytałam niepewnie, bo nie wiedziałam czy Harry wie, że znam nasz sekret.
- dobrze. - rzucił obojętnie.

  Wyszliśmy na balkon, a ja zamknęłam drzwi.

 - Harry, musimy poważnie porozmawiać... - zaczęłam, a Harry mocno mnie przytulił.
- muszę ci coś powiedzieć. - spoważniał.
- wiem, że jesteś moim bratem. - powiedziałam tak szybko jak tylko mogłam, aby mieć to jak najszybciej z głowy.
- właśnie to chciałem ci powiedzieć. - powiedział przerażony. - z kąd to wiesz?
- mama przeprowadza się do Londynu więc ja też, dlatego przyjechałyśmy do Nowego Jorku po nasze rzeczy...

_____________________________________________________________
Koniec!!! sorki, że w tym momencie ale musiałam ;p;p;p dobra zboczuchy macie takie mini +18 xdxdxd dobra wiem, że nic tam takiego nie ma szczególnego ale dobra xddddd mama nadzieję, że się spodoba ;p trochę to nudne ale zawsze ;p;p;p aaaa no tak, dzięki za ponad 4 tyś wejść na bloga ;p kocham was <3 i za te wszystkie komentarze dzięki, a i proszę o głosy w ankiecie na górze po prawej stronie, dziękuję :**
               
                                                                                                  /Wera

niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 20

#Ronnie
Umówiłam się na spotkanie z Zayn'em w tutejszym Starbucks'ie. Na początku nie wierzył, że jestem teraz w Stanach, ale ucieszył się, ze będzie mógł mnie zobaczyć. Ja też się cieszę, minęło kilka dni odkąd wyjechali w trasę, ale już się za nim stęskniłam.

Kilka godzin później...
- cześć skarbie. - usłyszałam zza swoich pleców, po czym poczułam jak mój ukochamy mnie obejmuje.
   
       Poczułam zapach jego perfum, który tak uwielbiam. Jego silne ramiona objęły mnie mocno. Jego kilkudniowy zarost drapał mnie w szyję, ale tego właśnie potrzebowałam - miłości. Czułam się jak mała dziewczynka w objęciach ojca, czułam się bezpieczna.

- hej - rzuciłam i namiętnie go pocałowałam.
- nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo za tobą tęskniłem.
- ja za tobą też tęskniłam.
- o czym chciałaś porozmawiać? - zapytał.
- muszę ci o czymś powiedzieć...

    Gdy Zayn usłyszał, że Harry i ja jesteśmy rodziną, nie mógł uwierzyć. Przez chwilę milczał, myślał o tym co właśnie mu powiedziałam. Nie byłam pewna do końca jak to przyjął, jego gesty w tej chwili były nie jasne. Cieszył się? a może nie? sama nie wiem. Po chwili zaczął pytać o szczegóły, jak się o tym dowiedziałam, czy ktoś to potwierdził, czy Harry wie o tym, podstawowe pytania, było ich dużo więcej, na niektóre z nich nie miałam odpowiedzi, na przykład na to od kiedy Harry wie o tym, że jesteśmy rodzeństwem.

    Godziny mijały, spacerowaliśmy teraz po Central Park'u rozmawiając o tym czego się dowiedziałam. Powoli robiło się ciemno, musiałam wracać do domu. Źle mi było z powodu, że nie widziałam Hazzy dzisiaj, mogłabym z nim spokojnie porozmawiać. Odkąd poznałam naszą tajemnicę, nie rozmawiałam z nim, chciałabym to zrobić, potrzebuję tego. Muszę porozmawiać teraz z kimś kto na własnej skórze poznał jak to jest mieć kogoś bliskiego, ale za żadne skarby nie móc z nim porozmawiać na ten temat.

  Trzymaliśmy się z Zayn'em za ręce chodząc po ścieżkach i co jakiś czas widać było kilku paparazzi robiących nam zdjęcia.

- jutro pewnie będziemy w gazetach. - Zayn przerwał ciszę.
- może. - powiedziałam niechętnie.
- co się dzieje? - zaniepokoił się.
- gryzie mnie to, że nie mogę widzieć się z Harrym.
- możesz.
- co? - powiedziałam po czym zaśmiałam się nerwowo.
- przyjdź jutro do nas, do hotelu. Mamy jutro wolne, będziesz mogła z nim spokojnie porozmawiać i my znów się zobaczymy, a no i jeszcze moi rodzicie przyjeżdżają mnie odwiedzić więc będziesz mogła ich poznać.
- twoją mamę już poznałam, pamiętasz?
- tak, było zabawnie. - zaśmiał się.
- zabawnie, jak dla kogo? - oburzyłam się. - twoja matka mnie nienawidzi.
- nie prawda, ona po prostu nie przepada za moimi dziewczynami.
- świetnie. - no to mam kolejny kłopot.
- hej, gdy cię pozna, na pewno cię pokocha. - przyciągnął moją brodę do siebie. - zobaczysz, będzie zachwycona. - powiedział po czym namiętnie mnie pocałował.
 
  Obok nas roiło się od aparatów, flesze migały jeden po drugim, ale my nie przejmowaliśmy się tym. Za chwilę zaczęły się pytania - jesteście razem na poważnie?

- tak, jestem z najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Kocham ją z całego serca. - gdy Zayn wypowiadał te słowa patrzył w moje oczy, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Po chwili odeszliśmy przytulając się do siebie.

   Staliśmy przed domem mojej matki przez chwilę, rozmawialiśmy i przytulaliśmy się pod niebem pełnym gwiazd.

- kocham cię. - powiedział.
- ja ciebie też. - odpowiedziałam, po czym dałam mu soczystego buziaka w usta.
- przyjdziesz jutro?
- niechętnie, ale tak. - powiedziałam obojętnie.
- czemu niechętnie? - zmarszczył brwi.
- boję się, że twoja mama mnie nie zaakceptuje.
- nie martw się, będzie dobrze.
- mam nadzieję. - powiedziałam i pocałowałam go w usta. - muszę już iść, spotkamy się jutro.
- będę tęsknić.
- kocham cię, papa.

 Po naszym pożegnaniu weszłam do domu i zastałam mamę w kuchni.

- mamo, co tu tu robisz? jest już po dwunastej.
- czekałam na ciebie.
- już jestem idź spać ja też się zaraz kładę, jest już późno.
- proszę cię Ronnie, nie pamiętasz jak nie wracałaś na noc do domu? martwiłam się o ciebie, zawsze czekałam, a gdy się wreszcie doczekałam ty wracałaś do domu pijana albo naćpana. Wiem, że nie byłam najlepszą matką na świecie, ale nie chciałam tego dla ciebie, gdy twój ojciec mnie zostawił załamałam się i nie mogłam sobie z tym poradzić, zaczęłam pić. Ja nie chcę, żebyś piła i ćpała rozumiesz?
- przepraszam, już nie będę.
- to ja przepraszam, za to że się wami nie zajmowałam tak jak należy, dziękuję Ci za to że opiekowałaś się Adamem.
- kocham cię mamo. - powiedziałam i przytuliłam ją mocno.
- jutro spakujemy resztę rzeczy, teraz idę już spać.
- mamo?
- tak?
- wiesz, bo spotkałam się dzisiaj z Zayn'em.
- tak kochanie, wiem.
- no i on zaprosił mnie do siebie, żebym poznała jego rodzinę. Mogę iść?
- tak oczywiście, że możesz.
- dziękuję.
- dobranoc.
- dobranoc. - powiedziałam i zobaczyłam, że mama przygląda mi się. - coś się stało?
- nie nic, promieniejesz. - uśmiechnęła się. - cieszę się, że masz chłopaka.

  Nic nie odpowiedziałam, matka poszła spać, a ja wzięłam gorący prysznic i położyłam się, ale nie zasnęłam. Byłam przejęta tym czego się dowiedziałam i spotkaniem z Zayn'em. To cudowny dzień, który zaliczam do udanych.

______________________________________________________
Hej ludzie, ktoś to wgl jeszcze czyta? pewnie nie bo pod ostatnim postem nie ma komentarzy :( no niestety jakoś to zniosę ;( no dobra to mam wiadomość - mam współprowadzącą opowiadanie, a jest nią Karolina - Kaja tt - @Karolina7902   ostatni rozdział należy do niej :** od dzisiaj będziemy podpisywały się pod chapterami i mam nadzieję że zaakceptujecie Kaje :**
                                                                                 /Wera

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział 19


#Ronnie
- pamiętaj, że cię kocham. - powiedziałam i pocałowałam go na pożegnanie.
- ja ciebie też kocham. - przytulił mnie
- wracaj szybko.
- wrócę zanim się obejrzysz.
- już za tobą tęsknię. - cmoknęłam go jeszcze raz w policzek, a on odszedł i pomachał mi na pożegnanie.
- kocham cię! - krzyknęłam jeszcze na koniec.


       I odjechali, zostawiając po sobie pustkę i nadzieję, że te dni szybko zlecą. Bo tak będzie - mam nadzieję.

                                                                   *  *  *

Zaraz się spakuje i jadę z mamą do USA. po jej rzeczy..
Ciesze się bardzo, że zostaje ale w sumie chciałam być sama tutaj.. ale ta choroba.. boje się że ją stracę i nie zdążę z nią zrobić tego co chce.

                                                              *  *  *

 Jakiś czas później w USA...


    No w końcu jestem tutaj.. ah dawno tutaj nie byłam i to powietrze.. czuć wszystko na raz. 
i  zapach papierosów mi przypomina o nim.. o tym jak tęsknie a dopiero co zaczyna się trasa. 
Weszłam do domu, wciąż czuć tutaj wanilie i czekoladę, moja mama kocha to z Adamem, mogli by tak non stop, kremy balsamy, jedzenie. to dla nich raj. A ja wole zapach Zayna.. daje mi milion powodów chociaż przyznam .. wanilia i czekolada to niesamowity zapach.. mówi ze jest dobrze ze jest okej, że życie jest piękne.
Mama się pakuje a ja poszperam sobie w naszych starych śmieciach, a jak tutaj się coś schowa to za kilkanaście lat się znajdzie. no tak jak to się nazywa? skleroza? coś w ten deseń.
Weszłam do szafy, tam na samym dole jest karton .. ze wszystkim, akt ślubu, komunie i te bajery.
Grzebałam dalej, coś mi mówiło że znajdę coś tam.. coś co mnie zaciekawi. Znalazłam teczkę. Dlaczego tutaj jest napisane " HAROLD"?!
Otworzyłam i przeżyłam szok..  zobaczyłam zdjęcie Harrego.. Boże to przecież Styles! Matko Boska, Jezu Chryste .
nagle moja matka wyszła z walizkami do przedpokoju
- jak mogłaś? - łzy stanęły mi w oczach
- ale co się stało? - popatrzyła na mnie pytająco, a ja rzuciłam w nią teczką z papierami - bo..
- co się dzieje? możesz mnie oświecić?
- ja i tata byliśmy młodzi, bardzo młodzi, ale nie aż tak.. żeby zrobić takie głupstwo 
- ile lat! - wrzasnęłam
- miałam piętnaście.. proszę cie.. i to było głupie a nikt nie chciał nam pomóc więc oddaliśmy go ale wciąż byliśmy przy nim .. nie osądzaj mnie proszę cię .. 
- no mów dalej
- no i oddaliśmy go, po paru miesiącach twoja babcia zaoferowała nam pomoc, ale było już za późno na Harrego by go znowu mieć.
- czyli jak mam to rozumieć?
- Później urodziłaś się ty, ja byłam tym zszokowana dlatego byłam taką matką a nie inną, i potem jeszcze był Adam .. chciałam mieć dużo dzieci bo chciałam czuć Harrego obok to głupie jest i było ale to mój błąd dlatego..
- dlatego co? on wie? wie ze ja jestem jego siostrą? wie kim jesteśmy?
- no wie.. wszystko, to twój brat. 
- jeździliście  do niego?
- tak.
- to wszystko jest jakieś..
-  trudne?
- nie. po prostu nie na moją głowę.. kocham Harrego ale .. teraz mam mieszankę, chce spać.
Poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wykręciłam numer do Zayna, tylko on może mi teraz pomóc.
- halo? - usłyszałam jego zachrypnięty głos w słuchawce
- Zayn, musimy porozmawiać...
__________________________________________________
CZEŚĆ!<3. jestem karolina, pro koks, pro milord. jak tam wolicie bede podpisywac sie kaja.
w sumie to  jaram sie ze mogę pisać tego bloga mam nadzieje ze sie spodoba moijemy koksikowi! boże dziękuje ci!. no to tyle .. troche lipny ale wiecie a a to mój tt
@Karolina7902