#Ronnie
To było dziwne. Chłopak dowalał się do mnie, ale on mnie wkurzył! miałam ochotę mu wygarnąć! co on sobie myślał? że jak jest wielką gwiazdą to może wszystko? co to to nie! już ja mu pokaże gdy go następnym razem spotkam.
* * *
Chwilę później w domu.
- Gdzie byłaś? - zapytał mężczyzna.
- Wyszłam.
- A nie jest czasem za późno? - zaniepokoił się
- Może takie stare dziadki jak ty chodzą spać o dziewiątej wieczorem, ale ja jestem nastolatką. - odburknęła.
- Nie zapominasz się czasem? - krzyknął ojciec.
- A co ty sobie myślałeś? że jestem grzeczną dziewczynką? nie jestem taka jak ci się zdaje! - wrzasnęła.
Ojciec nic nie odpowiedział, tylko pokazał palcem na drzwi. Adam wbiegł do salonu.
- Nareszcie jesteś! wiesz jaki mam super pokój! - cieszył się.
- Jestem pewna, że jest świetny. - powiedziała.
- Chodź, musisz go zobaczyć!
- To zaprowadź mnie do niego. - odpowiedziała.
Ojciec był zdziwiony zachowaniem Ronnie. Była miła dla Adama, z tego co zauważył to tylko dla niego.
Zszokowało go to, jak taka dziewczyna może zmienić się w ciepłą istotę w ułamku sekundy.
* * *
Ronnie weszła do pokoju Adama, był duży, ale nie za duży. Znajdowało się w nim łóżko, szafka nocna, szafa i drzwi. Drzwi? - pomyślała. Wyszła przez nie prowadziły na balkon. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zobaczyła nieziemski widok, Londyn, te wszystkie światła, to było cudowne.
Adam wyszedł za nią i zaczął - co za piękny widok!
- Tak, masz rację, jest przepiękny.
- No jasne! nie zauważyłaś jeszcze, że ja mam zawsze rację? - zaśmiał się.
- Tak oczywiście, geniuszu!
Oboje zaśmiali się i weszli do środka.
- Mój pokój jest na sto procent lepszy od twojego!
- Jeszcze w nim nie byłam.
- No co ty? to chodź! - pośpieszał chłopak.
- Nawet jeszcze nie wiem który jest mój.
- To ten na końcu. - usłyszeli męski głos.
Oboje się odwrócili. Tak to był tata, miał bardzo charakterystyczny głos.
- Będziesz w nim mieszkała, zaniosłem już twoje walizki. Rozpakuj się. - powiedział, po czym wziął kolejny łyk herbaty.
- dzięki. - rzuciła tylko i wyszła.
* * *
#Ronnie
Rano obudziło mnie słońce przechodzące pomiędzy zasłonami. Zajrzałam na zegarek.
- Dziewiąta? - powiedziałam sama do siebie po czym poszłam się umyć i ubrałam się.
Nie chciałam spędzać dnia w towarzystwie mojego taty. Po co mi kazanie, które mama zawsze wygłaszała mi po tym jak wracałam do domu później niż mi pozwoliła.
Postanowiłam zwiedzić miasto. Miałam nadzieję, że ani ojciec, ani Adam nie wstali jeszcze i będę mogła spokojnie wyjść z domu.
* * *
- Ok, to wychodzę. - powiedziałam sama do siebie i spojrzałam na zegarek.
- Jest już dziesiąta, pewnie dopiero co otwierają sklepy, poza tym przydałyby mi się nowe zabawki. - usłyszałam zza swoich pleców. Wzięłam portfel, wrzuciłam go do torby i podeszłam do chłopca. - Wiesz, że nie mogę cię zabrać? - powiedziałam.
- A to niby czemu? a może chcesz żebym powiedział tacie, że wybrałaś się na "spacerek" - szantażował mnie.
- ok chodź - zgodziłam się niechętnie.
Chodząc po parku, zobaczyłam wielu uśmiechniętych przechodniów, matki zabierały dzieci na spacer, niektórzy biegli do pracy, chłopak z wczorajszego "mokrego" incydentu siedział na ławce. Co? zaraz, zaraz, kto siedział na ławce?
- Tak to na pewno jest on! - powiedziałam sama do siebie. - Siedzi na ławce w beżowych spodniach, i czarnej koszulce.
- Niby kto? - zapytał Adam.
- Nie ważne. - powiedziałam, bo chciałam żeby się odczepił. - Idziemy.
Chodziliśmy dalej po parku, nie zobaczyłam więcej ciemnowłosego mulata. Ale zaraz dowiedziałam się dlaczego nie było go już na widoku.
- Cześć, jestem Zayn, pamiętasz mnie jeszcze? to ja wylałem na ciebie shake'a. - powiedział
- Tak pamiętam cię , to przez ciebie przez cały wieczór się kleiłam, dziękuję bardzo.
Zaśmiał się, wydało mi się to słodkie, chociaż nie znosiłam go za to co mi zrobił, to była moja ulubiona koszulka! Ale musiałam przyznać, chłopak był boski, zniewalająco przystojny, a do tego miał śliczne brązowe oczy, czyli dokładnie takie jakie uwielbiam.
- jestem Adam - dowalił mój kochany braciszek.
- cześć, jestem Zayn. - odpowiedział z uśmiechem.
- podoba ci się moja siostra? bo jeśli tak to najpierw muszę zadać ci ważne pytanie. - powiedział przez co zrobiłam się czerwona jak cegła, poczułam jak krew napływa mi do twarzy i zaczęło robic mi się gorąco.
- FC Barcelona, czy Manchester United ?
Zayn zaśmiał się i odpowiedział - Manchester.
Nie wiedziałam co zrobić więc spuściłam wzrok.
- Dobry wybór - powiedział młodzieniec.
- Musimy już iść. - powiedziałam z nerwami w głosie.
- Może kiedyś razem zagramy? - zaproponował Zayn
- Serio? było by super! - młody zawstydził mnie.
- To super jak chcecie to możecie rozegrać mecz tutaj, ja mam zamiar pójść do kawiarni.
- Powinieneś iść z siostrą, musisz jej słuchać. - Zayn próbował mi się podlizać.
- No dobra - powiedział ze smutkiem, ale co ty na to? w sobotę, ty i ja u mnie rozegramy mecz. - ciągnął Adam.
- ok to widzimy się w sobotę tutaj, będę czekał. na razie. - i poszedł.
Nie wiedziałam co mam zrobić, najpierw opierniczyć brata, czy od razu go zamordować!?
Ale nie to się teraz liczyło, tylko to, że Zayn przyjdzie do nas w sobotę. I co ja ojcu powiem? On mnie zamorduje! Jestem tu nie całe dwa dni i już przyprowadzam chłopaka do domu? nieźle - pomyślałam. Tylko muszę się jakoś wykręcić z niańczenia brata i skoczę do Milkshake City mając nadzieję, że spotkam tam Alice.
______________________________________________________________
Ok, to drugi rozdział gotowy. Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Dziękuję za wszystkie komentarze, nie sądziłam, że wgl ktoś to będzie chciał czytać, a co dopiero spodoba mu się to! jesteście kochani! jeśli chcecie follow na tt napiszcie mi w komentarzu a obiecuję, że was followne :) xx
Bardzo fajny rozdział. Ciekawa jestem, jak to się dalej połączy. ;)
OdpowiedzUsuń